Mój książkowy wehikuł czasu




Jeśli jesteś niedowiarkiem i nie wierzysz w podróże w czasie to muszę Cię zmartwić, możesz cofnąć czas. Ba! możesz poczuć się wyjątkowo jak w chwili gdy, czytałeś kilka lub kilkanaście lat temu konkretną książkę. Wówczas jak za sprawa czarodziejskiej różdżki poczujesz ten sam rodzaj euforii i wzruszenia jaki ci wtedy towarzyszył. Być może były to czasy dzieciństwa, okres buntu lub swobody, a może byłeś w tym czasie na rozdrożu - ty wybierasz książkę, a wehikuł sam się uruchamia. Moi drodzy postanowiłam, że zabiorę Was w tą wyjątkowa podróż wraz z moim osobistym wehikułem czasu.



Janina Porazińska
"Niebieska dziewczynka"



Dzieciństwo to dla mnie czas kiedy byłam wielką wielbicielką programu  „Piątek z Pankracym” (kto oglądał ten program? ja na pieprze śniadaniowym ciągle pisałam listy do sympatycznego psa) i serii książek napisanych piękną polszczyzną „Poczytaj mi mamo”. Mama bardzo często wracając z pracy kupowała mi kolejne jej części i wieczorem po kolacji zaczynał się upragniony moment czytania. Tytuł, który mi wyjątkowo zapadł w pamięci to „Niebieska dziewczynka” Janiny Porazińskiej. Jest to historia niebieskiej dziewczynki z dziesiątej strony zeszytu Szymusia, która postanawia z niej zeskoczyć i poznać okolicę. Za każdym razem jak czytam tą ciepłą opowieść to wspominam czasy dzieciństwa z sentymentem.

Seria Filipinka



Pamiętacie to czasopismo? Wiele wyjątkowych wspomnień wiązało się z nim, zawsze można było coś ciekawego przeczytać w nowym numerze, a to coś o modzie, kulturze, felietony Kasi Nosowskiej i wiele innych interesujących tematów dotyczących nastolatek. Dla fanów tego młodzieżowego magazynu została wydana seria książkowa Filipinki, gdzie na każdym egzemplarzu w lewym dolnym rogu była charakterystyczna tęcza. Seria ta poruszała problemy młodzieży o samotności, trudnych wyborach i miłości. Uwielbiałam te książki!

Christiane F.
„My dzieci z dworca zoo”



Okres buntu to czas kiedy młodzież szuka wrażeń a także literatury, która wstrząśnie oraz poruszy i to bez dwóch zdań dawała nam książka „My dzieci z dworca zoo” Christine F. Była ona taką książką przechodnią i wręcz krążyły legendy o niej w szkole, każdy każdemu mówił „słuchaj musisz ją koniecznie przeczytać”. Jest to autentyczna relacja piętnastoletniej narkomanki, która aby zdobyć na kolejne działki sprzedaje swoje ciało, dopiero sięgając dna powoli rozumie swoje dramatyczne położenie i postanawia małymi krokami z tego wyjść. Uważam, że pomimo, że książka ma przeszło 30 lat (szok! też nie możecie uwierzyć w tą liczbę?) powinien ją przeczytać każdy nastolatek ku przestrodze.

„Zobaczyć słońce”



Po latach w pamięci miałam tylko obraz okładki książki i wiedziałam, że w tytule jest słońce. Ciągle w głowie kotłował mi się tytuł „Bliżej słońca” jednak to nie był ten, szukałam pomocy na grupach Facebookowych ale i tak nikt nie był mi w stanie pomóc. Kiedy prawie się poddałam postanowiłam wpisać w katalogu bibliotecznym same słowo słońce i nie uwierzycie, kiedy zobaczyłam ją ogarnęła mnie – euforia, radość i szczęście w jednej chwili. Tak oto uruchomiłam swój prywatny wehikuł czasu, nagle znalazłam się w szkolnej bibliotece i całkiem przypadkowo wypożyczyłam tą właśnie książkę. Są to historie osób niepełnosprawnych i losy, często wkraczających w zupełnie dla nich nieznaną rzeczywistość. Ta książka daję wiarę, że pomimo trudności człowiek zawsze ma na tyle siły, aby się podnieść i zmierzyć ze swoimi słabościami.


Iwona Majewska-Opiełka
„Korepetycje z sukcesu”



Pracuje w Krakowie i oto dostaję wiadomość od ówczesnego chłopaka, że jedziemy na zjazd jednej z firm kosmetycznych, z którą on współpracuje. Dzięki temu mam okazję wziąć udział w fantastycznym wykładzie Iwony Majewskiej-Opiełki mówczyni motywacyjnej i psychologa rozwoju osobistego. Tak oto rozpoczyna się moja zwariowana, naukowa i cudna przygoda z fascynującymi książkami dotyczącymi rozwoju osobistego. Po jej prelekcji, czując niedosyt i będąc jednocześnie na głodzie wiedzy z tej dziedziny kupuję „Korepetycje z sukcesu” – jest to pierwsza ale nie ostatnia książka, którą czytam tej autorki. Całe to zdarzenie doskonale obrazuje cytat Stephena Kinga „Kiedy uczeń jest gotowy, pojawia się nauczyciel”.

To była dla mnie niezapomniana podróż w czasie, ale z pewnością nie jedyna. Wszystkie pozycje, które wymieniałam są moim wyjątkowymi książkami mocy, a podróżowanie z nimi w czasie sprawia, że każdy kolejny raz jest wyjątkowy. A jakie są twoje książkowe wehikuły czasu?

Komentarze

  1. Chyba miałyśmy obie dość podobne dzieciństwo. Pamiętam większość z tych książek, a historia Christiane z Berlina wstrząsnęła moim nastoletnim światem... Dzięki za ten wehikuł czasu. Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę bardzo, warto czasem z sentymentem powspominać stare czasy :-)

      Usuń
  2. "My dzieci z dworca zoo" to jedna z książek, których nigdy nie zapomnę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiałam serię „Poczytaj mi mamo” <3 Mi z dzieciństwem ogólnie najbardziej kojarzy się cała seria "Ania z Zielonego Wzgórza" oraz "Jezioro Osobliwości" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda "Jeziora osobliwości" to wyjątkowa książka lat nastoletnich

      Usuń
  4. kurcze, o "My dzieci z dworca ZOO" w swoim czasie słyszałam, ale w sumie nigdy nie przeczytałam. Może warto nadrobić zaległości. Póki co w ramach wehikułu czasu to u mamy odkopałam swoje książeczki z serii "Poczytaj mi mamo" i czytam mojej córce. Tyle, że u nas ulubioną częścią jest "Pan Maluszkiewicz i wieloryb" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasia cudownie, że następnemu pokoleniu jest czytana seria "Poczytaj mi mamo", bo to ciepłe i pięknie ilustrowane książeczki! Pozdrowienia

      Usuń

Prześlij komentarz